Walory herbaty

Na dzisiejszy wpis o zdrowotnym wpływie herbaty na nasze zdrowie zapożyczyłem artykuł ze strony Nauka dla zdrowia pani prof. dr hab. Iwony Wawer. Tytuł oryginalnego artykułu jest taki sam, jak dzisiejszy wpis. Prof. Wawer szczegółowo opisuje każdy poszczególny składnik chemiczny zawarty w liściach herbacianych i wyjaśnia, w jaki sposób oddziałuje na nasze życie. Zdecydowałem, że opublikuję go na łamach blogu za pozwoleniem autorki. Zapraszam do lektury!

„Wielkim odkryciem Chińczyków, które do tej pory wpływa na zdrowie ludzkości jest herbata. Tradycja picia herbaty sięga 5000 lat. Kiedyś była napojem elitarnym, teraz jest używana na całym świecie. Jej popularność związana jest z zawartością kofeiny – herbata odświeża umysł i poprawia samopoczucie. Związki polifenolowe o silnych właściwościach antyoksydacyjnych zmniejszają ryzyko chorób serca i układu krążenia, układu nerwowego i chorób nowotworowych. Herbata jest napojem przeciwdziałającym procesom starzenia się. Jeśli istnieje coś zbliżonego do „eliksiru młodości”, będzie to napar herbacianych liści. Idealny świat powinien być kombinacją elementów Wschodu i Zachodu biorąc z obu tych cywilizacji ich najlepsze wynalazki. Weźmy ze Wschodu herbatę i filozofię, a z Zachodu technologię i naukowe metody badawcze. Rezultatem powinna być nowa jakość życia.

Bez mleka i cytryny

Ze wszystkich herbat wypijanych na świecie aż 78% to herbata czarna konsumowana w USA, Europie i w Indiach, 20% to zielona herbata pijana w krajach azjatyckich (Chiny, Japonia) i tylko 2% to oolong (południowe Chiny). Herbatę pija się głównie jako napar z torebki zawierającej 1 g liści na 100 ml gorącej wody. Jednak najlepiej smakuje zaparzona w czajniczku, do którego wsypujemy po 1 łyżeczce liści na filiżankę i 1 „dla czajnika”.

Wiele osób lubi herbatę z mlekiem, które łagodzi jej gorzkawy smak. Jednak mleko (kazeina) likwiduje efekt wazorelaksacyjny, czyli rozkurczający naczynia krwionośne. Wywoływały go polifenole herbaty zwiększając aktywność syntazy NO w śródbłonku naczyń.

Suche liście herbaty mają 700-2000 μg glinu /g, po zalaniu ich wrzątkiem tylko 22-27% Al znajdzie się w naparze. Jednak ilość ta wzrasta nawet 50- krotnie po dodaniu soku z cytryny, ponieważ cytrynian glinu jest dobrze rozpuszczalny. Doskonale się wchłania, a akumulacja glinu w mózgu jest rozpatrywana jako jedna z przyczyn choroby Alzheimera. [2,3] Najzdrowsza jest herbata bez dodatków!

Chemia herbaty

W herbacie czarnej i zielonej jest dużo związków aromatycznych, mających po kilka grup OH i dlatego ogólnie określanych jako polifenole. Polifenole typu katechin są głównie odpowiedzialne za cierpki smak i właściwości ściągające naparu. Najwięcej jest galusanu epigalokatechiny (ECGC), następnie epigalokatechiny (EGC), galusanu epikatechiny (EGC), (-)-epikatechiny (EC), (+)-katechiny i galokatechiny (GC). Galusan epigalokatechiny mający aż 8 grup OH w cząsteczce jest najaktywniejszym antyoksydantem zielonej herbaty, 20 razy silniejszym niż witamina C i głównym związkiem (48-55%) frakcji fenolowej. W herbatach czarnych i oolong po fermentacji dominują teaflawiny i tearubigniny powstające w wyniku kondensacji katechin. W licznych pracach o polifenolach herbaty najwięcej uwagi poświęca się ich właściwościom antyoksydacyjnym i wymiataniu wolnych rodników. Wpływ picia herbaty na zdrowie jest bardzo intensywnie badany na całym świecie.

Herbata a choroby serca

Choroby układu krążenia: miażdżyca tętnic i w konsekwencji zawał serca i udar mózgu, to główne przyczyny zgonów. Badania epidemiologiczne prowadzone w różnych krajach pokazały, że im większe było spożycie herbaty tym rzadziej występowała niedokrwienna choroba serca. Spowodowało to zwiększone zainteresowanie herbatą jako napojem pro-zdrowotnym. W 100 g suchych liści zielonej jaśminowej herbaty jest ok. 7,5g polifenoli, a ekstrakt tej herbaty skutecznie chronił przed utlenieniem zarówno lipoproteiny LDL z surowicy krwi, jak i lipidy z błony komórkowej czerwonych krwinek. Stare myszy, którym przez 6 tygodni podawano zieloną herbatę miały mniejsze zmiany miażdżycowe w tętnicach w porównaniu do grupy pijącej wodę. Herbata obniża ciśnienie, co pokazano w badaniach na ludziach.

Herbata a nowotwory

Polifenole herbaty działają w kierunku zmniejszenia wpływu kancerogenów na organizm. Jeśli zmiany nowotworowe już się pojawią to stosowanie herbaty spowalnia ich rozwój. Polifenole hamują angiogenezę, czyli powstawanie naczyń krwionośnych w nowotworze, przez co nie może się on szybko rozwijać. Antynowotworowe właściwości związków z herbaty były przedmiotem wielu badań, prowadzonych na hodowlach komórek, zwierzętach oraz badań epidemiologicznych. U Chinek i Japonek codziennie pijących zieloną herbatę znacznie rzadziej występował rak piersi. Mniej przypadków raka żołądka stwierdzano u osób pijących dużo herbaty. Ani herbata, ani jej ekstrakty w kapsułkach to nie jest żaden „cudowny lek” na chorobę nowotworową i nie zastąpi terapii proponowanej przez lekarza. Jednak może wspomóc organizm w walce z chorobą, złagodzić skutki uboczne radioterapii i chemioterapii.

Herbata a wirusy grypy

Wiadomo, że w przypadku grypy doskonale działa parę dni pod kocykiem I popijanie ciepłej herbaty (z malinami). Nie ulegajmy panice, ale warto wiedzieć, że polifenole herbaty to sprzymierzeńcy w walce z wirusem – hamują jego replikację. Najbardziej aktywne w stosunku do subtypów wirusa grypy (A/H1N1, A/H3N2, B) były EGCG i ECG. Mechanizm biologiczny prawdopodobnie polega na zmianie fizycznych właściwości powierzchni wirusa, co stwarza nadzieję na nowy lek przeciwwirusowy o strukturze polifenolu.

Herbata w chorobach zębów i dziąseł

Dzieci, którym przez 5 lat po obiedzie w szkole podawano filiżankę herbaty, miały o 22% mniej próchnicy zębów. Napar z zielonej herbaty hamuje wzrost bakterii wywołujących próchnicę. Polifenole herbaty działają słabiej niż znane antybiotyki. Ale jeśli wziąć pod uwagę, że herbata ma od 50 do 100 mg polifenoli w 100 ml, to w każdej filiżance jest wielokrotnie więcej tych związków niż potrzeba do działania przeciwbakteryjnego. Polifenole w jeszcze mniejszym stężeniu, rzędu mikrogramów, działają antyadhezyjnie, uniemożliwiając bakteriom przyczepienie się do podłoża i rozwój kolonii na zębie czy dziąsłach. Herbata po posiłku – to na pewno rzadsze wizyty u dentysty.

Herbata w walce z otyłością

Aby przyswoić tłuszcz, trójglicerydy z żywności muszą zostać rozłożone do kwasów tłuszczowych przez odpowiednie enzymy, lipazy. Lipazy działają na granicy faz lipid/woda, a tłuszcze muszą być zemulgowane do drobnych kropelek. Pokazano, że katechiny herbaty działają hamująco na aktywność lipaz. Spadek aktywności lipazy średnio o 37%, powoduje mała dawka polifenoli, rzędu 60-80 mg. W rezultacie, część tłuszczu nie jest przyswajana przez organizm. Taniny herbaty zmniejszają też aktywność innych enzymów trawiennych, a dodatkowo nasilają termogenezę [9], czyli spalanie zapasów tłuszczowych. Herbata to nie nowy syntetyczny lek odchudzający, ale znany napój, pity od tysięcy lat. Natomiast działanie polegające na zmniejszaniu trawienia tłuszczów i nasilenie ich spalania poprzez podawanie zielonej herbaty to nowe podejście do leczenia otyłości.

Herbata dla relaksu

Warto też zwrócić uwagę na jeszcze jedną zaletę zielonej herbaty. Otóż ma ona unikalny aminokwas, teaninę (amidową pochodną kwasu L-glutaminowego), która w świecie roślinnym występuje jedynie w kilku rodzajach Camellia. W 100g suszonych liści jest 0.6-2.3 mg teaniny. Jej zawartość silnie zależy od jakości herbaty, warto więc kupić dobrą herbatę, nawet płacąc wyższą cenę. Teanina działa jako antagonista kofeiny: powoduje obniżenie ciśnienia oraz obniża poziom serotoniny (podwyższany przez kofeinę). Jest to neurotransmiter, czyli substancja wpływająca na przekazywanie informacji i pracę mózgu. Japończycy, zarówno w eksperymentach na zwierzętach jak i na ludziach, pokazali, że teanina działa uspokajająco i relaksująco, co tłumaczy przyjemność czerpaną z picia herbaty. Teanina chroni neurony przed toksynami ze środowiska, może być wykorzystana w profilaktyce Alzheimera, bo hamuje tworzenie się beta-amyloidu.

Wiele firm sprzedaje ekstrakt zielonej herbaty w kapsułkach, to dobry produkt dla osób, które nie lubią smaku zielonej herbaty, którym szkodzi kofeina, które nie mają czasu zaparzyć herbaty. Warto jednak kupić dobrą zieloną herbatę i pić ją w miłym towarzystwie, czerpiąc korzyści nie tylko z dawki polifenoli, ale też z chwili relaksu. Nie trzeba żałować czasu na ceremonię picia herbaty, inwestycja w zdrowie to nie jest czas stracony.”

Autorka: prof. dr hab. Iwona Wawer. Z artykułu usunięto przypisy. Oryginalny tekst znajdziecie pod: http://naukadlazdrowia.pl/walory-herbaty

Refleksja nad atmosferą picia herbaty

Witam wszystkich po bardzo długim zastoju na blogu. Przykro mi, że nie mogłem częściej tutaj pisać eseje i felietony. Zawiodłem Czytelników i gwarantuję przy okazji, że niniejszy portal wiedzy o chińskiej kulturze herbacianej będzie dalej się rozwijał.

Dzisiejszy wpis będzie krótki, jednak niosący ze sobą „głęboką treść merytoryczną”. Może ktoś po przeczytaniu go wpadnie w zadumę? W minionym miesiącu dużo się działo w moim życiu prywatnym i zawodowym. Szczegóły dotyczące tego, co się wydarzyło w minionym miesiącu nie będę drążył, ale krótko mówiąc: było dużo pracy! Napięty harmonogram był w części spowodowany zadaniami, jakie stoją przede mną przed otwarciem własnej herbaciarni w Warszawie, oraz przygotowaniami do targów w maju w Krakowie. Więcej szczegółów o targach wkrótce. 🙂

W chwili, kiedy piszę te słowa, jest już godzina 7.07 nad ranem. Nie wstaję z łóżka tak wcześnie w rano, o nie. Ja „zarwałem” wczorajszą noc, w wyniku skanowania dokumentów. Myślałem, że popadnę niedługo w załamanie nerwowe od stresu, który wbija mi się w głowę, niczym szpilki. Kryzys bio-energetyczny nasilał się, żeby wkrótce osiągnąć punkt krytyczny, do czasu, kiedy zaparzyłem sobie herbatę Da Hong Pao (rodzaj wulonga). Włączyłem też na YouTube chińską muzykę relaksacyjną dla ludzi przeżywających w swoim życiu chwilowy kryzys bio-energetyczny i wyłączyłem w pokoju światła, poza lampką stołową. A ja dalej skanowałem dokumenty.

Powiem Wam, że taka atmosfera jest magiczna! Jest to identyczna atmosfera, która mnie uwiodła cztery lata temu w chińskiej herbaciarni, czego w rezultacie zainteresowałem się chadao (czyt. cza dao)- drogą herbaty.

Cały czas powtarzam, że herbata jest stylem życia. Cierpliwe kosztowanie herbaty sprawia przyjemność dla zmysłów, ale zbudowanie atmosfery do jej picia wynosi samą czynność kosztowania herbaty do rangi sztuki.

Dobrze, a jak zbudować taką otoczkę artyzmu w kosztowaniu herbaty? Ważne, żeby wykreować ku temu spokojną atmosferę. Polecam spróbować poniższych sugestii:

  • Zaparzyć sobie herbatę, taką jaką lubimy
  • Usiąść wygodnie w cichym miejscu. Można przy okazji robić coś nie wymagającego tworzenia hałasu, np. pracować przy biurku, czytać książkę, medytować, filozofować, oglądać album ze starymi zdjęciami, rozmawiać ze znajomymi
  • Pobudzić powonienie kadzidełkami. Pachną naturalnie i nie gryzą się z zapachem herbaty
  • Ograniczyć dostęp światła (ciemne otoczenie odstresowuje)
  • Włączyć w tle muzykę relaksacyjną, najlepiej chińskiej harfy guqin, ale mogą to być też inne rodzaje muzyki relaksacyjnej: jazz, lounge, ambient, chillout…

Ja w minionej nocy pracowałem i piłem herbatę do jednej z najlepszych kompozycji guqin. Polecam wszystkim, żeby usiąść wygodnie na fotelu, zamknąć oczy, spróbować wyimaginować sobie naturalne pejzaże przy dźwięku muzyki i napić się herbaty. 🙂

Tytuł: 《渔樵问答》Yu Qiao Wen Da – Dysputa Rybaka Z Drwalem; autor: 邵雍 Shao Yong; data powstania: 1560 r. po Chrystusie

Osobiście uwielbiam powyższą kombinację. Gwarantuję, że po takiej „sesji herbacianej” kryzys bio-energetyczny zostanie zażegany, a Wasze yin i yang się wyrównają, zaś do głowy przyjdzie mnóstwo nowych pomysłów!Oczywiście dla osób żyjących szybkim trybem życia na początku nie będą czuli się „swojsko” do takiej fanaberii. Z czasem kiedy pokonają swoje niedowierzanie, przekonają się, że chadao jest fajne.

Tour po chińskich sklepach herbacianych

Profesjonalny sklep z herbatą to miejsce wyjątkowe. Kiedy człowiek przekracza jego progi, nabiera automatycznie pokory dla natury. Aromat różnorodnych herbat zniewala zmysły, a widok puszek herbat wypełniających luki sklepowych półek wprawia konesera w stan ekscytacji.

Zgodnie z misją, którą głoszę, kontynuuję promowanie chińskiej sztuki herbacianej. To zaś nie wyklucza możliwości pisania o czymś innym, niż o jej rodzajach lub ich sposobie parzenia. Dziś dla odmiany pokażę zdjęcia sklepów herbacianych z różnych części Chin. Trudno będzie ten wpis nazwać fotorelacją. Chcę jednak przedstawić te magiczne miejsca, których turyści przyjeżdżający do Chin często odwiedzają i dokonują w nich zakupu puszek z herbatą-pamiątką. Dzisiejszy wpis zaczniemy od:

Maliandao – mekka herbaciana

Mierząca 1,5 km długości ulica w stolicy Chin jest największym centrem handlu hurtowego herbatą w północnej części tego kraju. Na początku nie zaplanowano Maliandao jako strefy handlowej. W roku 1950 na tej ulicy był tylko jeden sklep z herbatą. Z upływem czasu polityka rolna Państwa Środka ulegała powolnej demokratyzacji, w wyniku czego wielu plantatorów i farmerów zakładało własne sklepy w tej dzielnicy z powodu jej dogodnej lokalizacji w Pekinie – niedaleko położony jest Zachodni Dworzec Pekiński, z którego można dotrzeć do większości miast chińskich. Dopiero w 1999 r. Pekińska Komisja Handlowa, wraz z ratuszem dzielnicy Xuanwu, odrestaurowały wspólnie ulicę, nadając jej nowy blask. Dziś mieszczą się na niej prawie 1000 sklepów powiązanych z tematyką herbaty i wabi turystów i koneserów z całego świata.

Atmosfera na Maliandao - widok powszedni na codzień

Umyślnie nie zrobiłem zdjęcia tablicy witającej gości, zawieszonej nad ulicą lub innego turystycznego punktu na Maliandao. Takie zdjęcia można znaleźć w dowolnej wyszukiwarce grafiki, a to nie ma sensu. Proszę zwrócić uwagę na atmosferę panującą w tym miejscu: w każdym budynku znajduje się sklep z herbatą, sklep z naczyniami, sklep z dekoracją do sklepów i herbaciarni. Po obu stronach nie ma wolnych miejsc do parkowania, czuć tłok, a samochody nie mogą jeździć szybciej niż 30 km/h.

Taki widok jest chlebem powszednim. W towar zaopatrują się tubylcy, a także sąsiednie miejscowości. Każdego dnia jest tam bardzo tłoczno, co niejednego kierowcę potrafi wytrącić z równowagi, gdy się tam znajdzie: żeby zjechać samochodem z głównej arterii na Maliandao i przebrnąć w korkach z jednego końca do drugiego końca ulicy, trzeba się uzbroić w cierpliwość na kolejne 20-30 minut „jazdy”. Mimo powyższych wad, ulica jest urokliwą mieszaniną modernistycznej zabudowy i średniowiecznych hutongów (charakterystyczne jednokondygnacyjne stare domki mieszkalne) z niezliczoną ilością sklepów, w których można znaleźć każdy rodzaj herbaty. W Europie raczej nie doczekamy się takiego miejsca, dlatego warto ulicę odwiedzić, gdyby ktoś był w Pekinie.

Urok zielonej hurtowni

Czuję dużą odrazę do industrialnych klimatów, dlatego nie zapuszczam się wgłąb regionów przemysłowych i hurtowni, jeżeli nie istnieje taka potrzeba. Jednak jest takie miejsce industrialne, do którego lubię się wybierać – chińskich hurtowni herbat.

Można w nich znaleźć wszystko, czego koneser pożąda. Miłośnicy herbat znajdą w chińskich hurtowniach herbacianych każdą herbatą, jaką wymarzą. W powietrzu unosi się delikatny zapach liści, a na każdym korytarzu znajdują się skrzynie wypełnione zielonym suszem: jest to mały ekosystem w wielkim mieście.

Wyeksponowane herbaty natychmiast podpowiadają, co oferuje sprzedawca

Skład herbaty czarnej Hei Mao Cha

Skład herbaty czarnej Pu Er

Częstym widokiem w tym drobnym ekosystemie są pracownicy segregujący surowy towar, tzw. maocha.

Pracownice segregują maocha Tie Guan Yin

Maocha (czyt. maocza) to chiński termin na susz herbaciany dostarczony hurtownikom przez plantatorów w surowym stanie, tj. łodygi i liście herbat są nieoddzielone. Zakup maocha od plantatorów ma tą zaletę, że jest tanie.

Celem segregacji maocha jest wydzielenie z danej partii towaru łodygi od liści. M.in. na tej podstawie sprzedawca ocenia ostateczną jakość danej partii suszu. Łodygi uważane są powszechnie za niechciane i zaniżające jakość herbaty, gdyż wnoszą do naparu gorycz. Są albo wyrzucane, albo prywatnie konsumowane przez farmerów i sprzedawców. Osobiście podoba mi się maocha Tie Guan Yin, gdyż łodygi wnoszą szersze spektrum aromatu herbaty.

Rozdzielone łodygi i liście Tie Guan Yin

Pij… i nie płać

Piją - i nie płacą za to!

Można wyróżnić w Chinach dwa rodzaje sklepów herbacianych. Przyjmijmy, że będą się nazywały: Komercyjne i Gościnne. W tych pierwszych pracują ludzie z tendencją do tytułu „sprzedawcy”, zaś w tych drugich pracują ludzie, których nazwałbym „konsultantami”.

Sklep z herbatą w terminalu na Międzynarodowym Lotnisku w Pekinie

Komercyjne sklepy herbaciane są pięknie wyremontowanymi punktami sprzedaży detalicznej. Niestety ich ceny też są bardzo piękne. Otwierane są najczęściej w: ruchliwych częściach miast, centrach handlowych, punktach turystycznych, supermarketach, dworcach i portach lotniczych (jak na powyższym zdjęciu).

Kuszą nabywców piękną dekoracją wnętrza, są nastawione na sprzedaż detaliczną, tworzą komfortową atmosferę, piękne są wewnątrz meble, ozdoby, puszki, uniformy pracowników, jednak kierują swoją ofertę głównie do osób nie znających się na kunszcie herbaty lub klientów oczekujących ładnego opakowania, żeby podarować ją komuś w prezencie. Na przykładzie powyższego zdjęcia zrobionego na lotnisku, zamysłem właściciela jest sprzedaż impulsywnym nabywcom, którzy opuszczają Chiny – sugerują, że podróżnicy powinni zabrać coś ze sobą do swoich domów zanim wsiądą do samolotów.

Wspomnę również o tym, że większość sklepów w miejscach turystycznych o mniej znanej marce często oszukują obcokrajowców na jakości lub cenie kupowanej przez nich herbacie. Tacy sprzedawcy przekonani są, że obcokrajowcy nie potrafią docenić dobrej herbaty, dlatego można ich w tym temacie traktować lekceważąco, wciskając im produkt byle jakiej jakości za cenę dwa razy wyższą, od tej, której zapłaciłby tubylec. Biznes to biznes, ale uważam, że nieetycznym jest oszukiwanie w ten sposób nabywcy.

Dlatego osobiście preferuję kupowanie herbaty w Gościnnych sklepach herbacianych.

Degustacja herbaty - za darmo!

Drugi rodzaj sklepów herbacianych zazwyczaj znajdują się w pobliżu hurtowni herbacianych lub osiedli, gdzie ruch jest mniej natężony. Sprzyja to możliwości przetestowania herbaty przed jej zakupem.

W Gościnnych sklepach herbacianych znajduje się stół, na którym znajduje się komplet utensyliów potrzebnych do przyrządzenia herbaty ceremoniałem gongfu cha. Zapytawszy się sprzedawcy o możliwość degustacji, zaprosi nas do stołu – pod warunkiem, że przejawiamy zainteresowaniem dokonania zakupu. Klient może wybrać herbatę, której pragnie się napić, a gospodarz zaserwuje nam próbny napar o takim smaku, jaki być powinien bez ponoszenia kosztów. Dzięki temu możemy wypróbować smak każdej z herbat i w ostateczności zapłacić jedynie za pożądaną pozycję.

Preferuję ten drugi rodzaj sklepów herbacianych także z innego względu. Nie tylko ceny są w nich niższe, ale istnieje kontakt z drugim człowiekiem. Degustując w ten sposób herbatę, możemy nawiązać miłą rozmowę z gospodarzem – jest to o tyle ważne w przypadku nawiązywania znajomości handlowej. Możemy też zadawać gospodarzowi pytania o herbacie lub podpowie nam „co nieco” do naszego wyboru. Sącząc znad czarki aromatyczny napar w dobrym towarzystwie, zakupy stają się dużo milszym doświadczeniem.

Polska kultura herbaty

Ładnie wygląda - a jak ze smakiem?

Dawno temu spostrzegłem, że herbata jest jednym z najpopularniejszych napojów w życiu codziennym Polaków, a wraz z przyzwyczajeniem idzie osobna kultura picia herbaty. W tej chwili trudno mi się zdecydować, czy nazywać tutejsze przyzwyczajenie picia herbaty odrębną kulturą, czy raczej ignorancją, gdyż z jednej strony jest ono specyficzne, ale z drugiej strony dostęp do wiedzy o herbacie jest wyjątkowo skąpy. Autentyczna wiedza trafiła między lud jako plotka, a plotka po przefiltrowaniu przez kolejnych plotkarzy przemieniła się w szczątki wiedzy z domieszką osobistych doświadczeń, co między innymi doprowadziło w Polsce do wyodrębnienia się swoistej drogi herbaty.

Mówię o kulturze powstałej z niewiedzy, gdyż w przypadku Polski, dostęp do wiedzy o herbacie jest szczególnie ograniczony. Da się zauważyć, że w Europie dominują dwie szkoły herbaciane: angielska i chińska, z czego angielska szkoła herbaciana jest najpowszechniejsza. Obie szkoły opierają się na własnych nomenklaturach i klasyfikacjach herbat, co wprowadza początkującego degustatora herbaty w błąd, jednak celem nadrzędnym, nieważne która szkoła jest popularniejsza, jest poprawnie rozpowszechniać wiedzę. W Polsce pije się herbatę metodą identyczną jak w pozostałych krajach europejskich – zalewa się susz gorącą wodą i wypija – ale problem polega na tym, że brakuje konkretnej wiedzy o tym czym jest herbata, jak ją degustować i podziwiać, jak klasyfikować jakość itd. W konsekwencji z niewiedzy wykluła się odrębna polska kultura picia herbaty w wyniku osobistych prób i błędów, oraz pod wpływem szkoły anglikańskiej i z lekką domieszką tradycji z Rosji.

Osobiście preferuję bardziej herbatę niż kawę, dlatego bardzo miło mnie jest, kiedy w gościnach otrzymuję od gospodarza pytanie „Czy napijesz się herbaty?”. Zawsze mnie intrygowało jak Polakom udało się zaprogramować w głowach proponowanie gościom herbaty zamiast kawy. W chińskiej kulturze jest zwyczaj podawania przez gospodarza gościom herbaty, ale to niemożliwe, żeby ten zwyczaj przywędrował tak daleko aż do Polski! Okazuje się, że ten zwyczaj został rozpowszechniony w czasach PRL-u.

Według najwcześniejszych chińskich zapisków handlu międzynarodowego, pierwsze partie herbaty przywędrowały na dwór rosyjski przez Jedwabny Szlak pod koniec XVI wieku. Rosyjska klasa wyższa delektowała się herbatą wcześniej, niż Portugalczycy, Holendrzy i Anglicy. Herbata nadal jest jednym z najczęściej spożywanych przez nich napojem niealkoholowym. Wraz z ich upodobaniami, w minionym wieku ten sposób witania gości przybył także do Polski. Do tego dodać jeszcze przyzwyczajenie słodzenia herbaty, picie herbat aromatyzowanych kwiatami i owocami każdego dnia, nie trudno mówić o odrębnej kulturze.

Konsumenci bardziej wymagający odchodzą od herbat pakowanych w torebki i poszukują bardziej wyrafinowanych produktów w specjalistycznych sklepach herbacianych. W tym momencie zaczynają się schody, gdyż idąc do sklepu czego konkretnie poszukujemy? Klienci często ogólnikowo proszą sprzedawców o „jakąś dobrą” lub „jakąś zieloną” – ale czy specyfika produktu ma być słodka, mdła w smaku, intensywna w aromacie, droga, tania, zielona, czerwona, a może czarna? Bez konkretnej wiedzy o tym, czego chcemy nabyć, oraz wchodząc do sklepu gdzie widzimy setki obcych nam nazw herbat, narażamy się na błędny zakup, co w przyszłości mogłoby skutkować utratą zainteresowania herbatą. Na szczęście herbata w Polsce jest na tyle tania, że można wszystkiego zakupić w małych ilościach i próbować znaleźć odpowiedni dla siebie produkt.

Ale czy ktoś pomyślał o tym, że za jakością herbaty idzie proporcjonalna cena? W sklepach specjalistycznych na rynku polskim najtańszą herbatę po standardowej miarce 50g można nabyć już za 5zł. Taki produkt jest dobry dla początkującego degustatora herbat, gdyż można odnaleźć własny ulubiony gatunek herbaty, lecz w dłuższej perspektywie, gdy wyćwiczone zostaną receptory smakowe, jakość jaką posiadają w te chwili w sklepach, zaczyna nie satysfakcjonować.

Herbata dostępna na rynku jest poniżej wszelkiej kategorii oceny, a nieprzygotowani merytorycznie sprzedawcy sami nie wiedzą, czego sprzedają. Często jest tak, że nie wiedząc wystarczająco dużo o sprzedawanym produkcie, wmawiają klientom, że dany produkt jest najwyższej jakości. Często proszę w sklepach specjalistycznych w Warszawie o herbatę klasyczną, tj. nie aromatyzowaną. Tymczasem po otwarciu puszki we wszystkich herbatach wyczuwam zapach cytryny. Sprzedawca oczywiście kręci głową i zaprzecza stanu faktycznemu. To jest tak jakby dać lekarzowi z Trzeciego Świata najnowszy sprzęt medyczny z USA bez przetłumaczonej instrukcji obsługi – czegoś wie, czegoś nie wie, a pozostałe podlegają osobistym eksperymentom.

Odwiedzam różne herbaciarnie w Warszawie, gdyż lubię herbatę i chcę wiedzieć jaka jest jej sytuacja w Polsce. Niestety nigdzie nie znalazłem herbaciarni, która spełniła moje oczekiwania, poza jedną w której zostałem poczęstowany herbatą z Nepalu. Przyznam się jednak, że zapomniałem nazwy tej herbaty, ale utwierdziła mnie w przekonaniu, że ta herbaciarnia jest prowadzona przez profesjonalistów.

Poza tzw. klasycznymi herbatami, bardzo popularne są herbaty aromatyzowane kwiatami i owocami, a także koktajle herbaciane. Nie ma w tym nic gorszącego – wino, czy kawę także się miesza z różnymi smakami. Coca-colę wydaje się między innymi w edycji waniliowej i czereśniowej – aczkolwiek tych różnych kombinacji herbacianych nigdy nie zamawiam. Drażni mnie jednak naturalny odruch dodawania cukru do herbaty i przeświadczenie, że herbata bez cukru źle smakuje. Nigdy się z tym nie zgadzałem, dopóki pewnego dnia, mimowolnie, napiłem się Dilmah Gold – wtedy zrozumiałem, dlaczego Polacy dodają cukru do herbaty!

W rzeczywistości herbata dostępna na rynku polskim sama w sobie bez cukru nie posiada walorów smakowych, dlatego aprobuję dodawanie cukru do herbaty „byle jakiej” jakości. Liście herbaciane dobrej jakości w końcowej fazie produkcji pachną wyjątkowo pięknie, wydzielając swój intensywny wyjątkowy zapach. W tym przypadku biały cukier lub jakikolwiek inny dodatek smakowy psuje jej aromat i naturalną słodycz. Wielu chińskich restauratorów w Polsce opowiada, że załamują ręce, kiedy sugerują gościom herbatę bez cukru, a ci mimo sugestii upierają się przy słodzeniu. Z tego powodu też chińskie restauracje nie planują w Polsce serwowanie u nich lepszej jakościowo herbaty niż dotychczas, skoro klienci i tak ją zepsują cukrem.

Bez cukru także można pić herbatę. Tezę potwierdzają moi liczni znajomi, którzy choć raz spróbowali napić się herbaty bez słodzenia, którą często im przywożę z Chin. Są zdziwieni, czemu herbata, którą im przywożę smakuje tak dobrze, jest taka aromatyczna, łapią się za głowy i pytają się „czy to naprawdę herbata?” itd. Sekret tkwi w liściach herbacianych i sposobie jej przygotowania. Herbata jest gorzka wówczas, gdy zostanie źle przygotowana, albo jest złej jakości. Już widziałem jak wiele osób pozostawiało liście herbaciane w wodzie przez zbyt długi czas, zajmując się innymi sprawami, w efekcie otrzymując wyjątkowo gorzki napar. To błąd, bo liście herbaciane powinny być parzone przez określony ściśle czas, w zależności od rodzaju herbaty, ilości liści, pojemności naczynia, oraz temperatury wody – po czym natychmiast oddzielić liście od naparu, żeby zapobiec jej „przeparzeniu”.

Kultura picia herbaty w Polsce wymaga czasu do jej odpowiedniego popularyzowania, żeby ostatecznie została przyjęta. Osobiście jestem zwolennikiem rozpowszechniania chińskiej drogi herbaty w Polsce, gdyż jej styl życia bardzo odpowiada potrzebom Polaków. Dogmatami chińskiej drogi herbaty jest przyjaźń, spokój, cisza i harmonia. Herbata w chińskiej kulturze pełni katalizator uściślania przyjaźni i nawiązywania współpracy biznesowych, niekiedy detronizując alkohol na drugie miejsce. Do podziwiania herbaty konieczny jest spokój, dlatego zawsze po każdej „sesji” herbacianej człowiek czuje się odprężony, a dzięki działaniom pobudzającym herbaty, pełen świeżych pomysłów. W konfrontacji z coraz bardziej zestresowanymi czasami, jest to najlepszy sposób wypoczynku przy stole rodzinnym, do spędzenia czasu z grupą przyjaciół na mieście lub w celach pertraktacji biznesowych.